Tomasz Lis chwalił się niedawno na swoim blogu przygotowaniami do startu w maratonie. Ze szczegółami relacjonował trening, który opatrzył zdjęciami z widocznym logo jego sponsora. Zareklamował też drogą warszawskią siłownię. Taka kryptoreklama wywołała w branży dyskusję o granicach i etyce reklamy wśród dziennikarzy. Czy każdy może sobie kupić taki "prywatny" wpis Lisa? Zobacz: Lis reklamuje POWERADE! "PORZUCIŁ DZIENNIKARSTWO!" Stanie przed Komisją Etyki TVP?
Dzisiaj Tomek wrzucił na swojego bloga zdjęcia... ze szpitala. Podłączony do kroplówki gwiazdor TVP informuje swoich czytelników:
"Najważniejsze to nie zapominać o dobrym nawodnieniu".
Najważniejsze to nie zapominać o Powerade! :) Jak dopisał w sprzedanym "prywatnym" poście Tomka dyskretny "amabasador" napoju, Robert Korzeniowski: Regularnie trenuję z bidonem na pasku a na dłuższych treningach parkuję samochód tak, by móc zamknąć pętle i do bidonowego nosidełka wrzucić nową porcję izotonicznego Powerade.
Na tyle oceniają inteligencję swoich czytelników :)
Mamy prośbę: przypominajcie Lisowi, że sprzedał siebie i swoje córki w kryptoreklamach. Wtedy może inni będą się wstydzić iść w jego ślady.
Przypomnijmy też wypowiedź Tomka o tym, że nadal mu staje: Lis się oburzył: "PROBLEMY Z EREKCJĄ?! Proszę mi nie wmawiać!"
A to jego reklama z dziećmi: "Dzień z życia" Lisa z dziećmi to KRYPTOREKLAMA?
**
**