Melanie Brown zażądała od swojego nowego męża, Stephena Belafonte, by zrzekł się jakichkolwiek praw do ich posiadłości, która jest warta 2,5 miliona dolarów.
Spicetka kupiła rezydencję zaraz po podpisaniu kontraktu na trasę koncertową ze Spice Girls. Umowa opiewa na 10 milionów dolarów! Teraz zmusiła Stephena, by ten uznał Melanie za jedynego właściciela posiadłości:
Mel wiele się nauczyła po rozwodzie z Jimmym Gulzarem. Jej pierwsze małżeństwo trwało mniej niż rok, a on zarobił na tym aż 700 tysięcy. Jest na tyle bystra, by wiedzieć, że musi chronić swoje dzieci - podaje źródło The Sun. Stephen z radością podpisał to oświadczenie, bo nie interesują go pieniądze Mel.
Mel, która ma już 8-letnią córeczkę - Phoenix ze związku z Gulzarem i półroczną Angel Iris z byłym chłopakiem Eddiem Murphym, wzięła cichy ślub z Belafonte w Las Vegas w lipcu tego roku (zobacz: Mel B potajemnie wyszła za mąż!)
.
W sierpniu wprowadzili się do luksusowego domu w Kalifornii. Według prawa tego stanu małżonkowie przy rozwodzie dzielą się majątkiem po połowie. Oczywiście jeśli nie spiszą intercyzy. Można też postąpić tak jak Mel B i Stephen, którym tak się spieszyło do ślubu, że o umowie przedmałżeńskiej najwyraźniej zapomnieli.