Marek Kondrat dopiero wczoraj dowiedział się, że należący do niego sklep internetowy nielegalnie sprzedaje wino. Jak już pisaliśmy, rzecznik Ministerstwa Zdrowia rozpoznał w jego działalności przestępstwo z art. 42 ust. 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zagrożone karą do 2 lat więzienia. Zobacz: http://www.pudelek.pl/artykul/59816/kondrat_handluje_nielegalnie_winem
Jak informuje Super Express, aktor bardzo się przejął telefonem od dziennikarza, informującego go, że jego internetowemu sklepowi przygląda się Ministerstwo Zdrowia oraz Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Gdyby okazało się, że wino kupowali nieletni, mogłoby to zostać uznane za rozpijanie, za które grozi kara więzienia - pisze tabloid. Kiedy Marek Kondrat dowiedział się, że może mieć kłopoty z tego powodu, poprosił o telefon za 2 godziny, aby spokojnie wytłumaczyć nam swoją sytuację. Niestety więcej telefonu nie odebrał.
Super Express próbował więc skontaktować się z reprezentującą aktora Antoniną Turnau. Jego młoda dziewczyna także nie odebrała telefonu.
Następnie z gazetą skontaktowała się agencja PR, która twierdzi, że reprezentuje Kondrata, ale... zakazała podawać do publicznej wiadomości jej nazwy i nazwiska rozmówcy.
To nie pan Marek jest prezesem, a to prezes ponosi całą odpowiedzialność - poinformowała anonimowo agencja PR.
Prezesem spółki jest syn aktora, Mikołaj. Czyli w razie czego to on pójdzie do więzienia.
Nie wiadomo, jak cała ta sprawa się zakończy, bo o tajemniczej agencji PR, podobnie jak o Kondracie i Turnau, słuch w międzyczasie zaginął.