Michael Douglas udziela ostatnio wywiadów jedynie na temat swojej choroby oraz komentuje problemy w małżeństwie. W brytyjskim show This Morning ponownie podjął temat nowotworu i niespodziewanie wyznał, że... skłamał publicznie, mówiąc o "raku gardła". Okazuje się, że aktor nie miał raka krtani, ale jeszcze rzadziej spotykanego guza języka.
Lekarz i mój prawnik doradzili mi, żeby ogłosić, że to rak gardła. Posłuchałem ich i potem pojawiły się plotki, że zaraziłem się od żony - zaczął Douglas.
Ponoć lekarz wyjaśnił gwiazdorowi, że lepiej nie mówić o raku języka, gdyż szanse na wygranie z takim guzem są niemal równe zeru. Douglas twierdzi, że ukrył prawdę na temat nowotworu, aby media nie ogłosiły, że niebawem umrze. Dzięki temu miał siłę, by walczyć z chorobą.
Tuż przed przyjazdem do studia miałem ostatnią kontrolę lekarską. Minęły bowiem właśnie 2 lata od zakończenia chemioterapii. Lekarz zapewnił mnie, że nie mam żadnych przerzutów. Przy moim rodzaju raka, jeśli po 2 latach nie ma nawrotu, oznacza to 95-procentową pewność, że choroba nie wróci - ogłosił aktor.
Nowotwór języka nie jest spowodowany wirusem, którym gwiazdor miał zarazić się od Catheriny Zeta-Jones. Myślicie, że zmienił wersje, by ratować małżeństwo?
Przypomnijmy: Douglas: "Dostałem raka od SEKSU ORALNEGO"