Rafał Maserak zostanie zapamiętany w Toruniu nie ze swoich wygibasów na parkiecie _**Tańca z gwiazdami**_, ale z awantury, w którą wdał się kilka miesięcy temu. Przyjechał tam z okazji święta miasta. Wczesnym porankiem 23 czerwca do jednego z mieszkań wezwany został patrol policji. Sąsiedzi skarżyli się na głośną, całonocną imprezę na balkonie. Jak wspominali, około 5. nad ranem pod blokiem było słychać krzyki i wyzwiska. Początkowo nie rozpoznali gwiazdora TVN, pamiętali jednak, jak darł się pod ich oknami.
To on krzyczał: "Skurwy**** jeszcze śpicie" - cytuje zeznania Zenona R. toruńska Gazeta Wyborcza. Później celebryta wraz ze znajomymi wszedł do budynku, szybko jednak pojawił się na balkonie. Wrzeszczał z niego do kobiety z mieszkania obok: "stara kur** śpij, a nie dzwonisz na pały". Tak Maserak zwrócił się do 42-letniej Darii K., która po upomnieniu sąsiadów śmiała wezwać patrol.
Wyszłam na balkon i poprosiłam, żeby się uciszyli, ale zostałam wyzwana. Nie wdałam się w pyskówkę, tylko zadzwoniłam na policję - wspomina kobieta. Wezwani funkcjonariusze weszli do mieszkania Darii K., żeby posłuchać, co będzie działo się, kiedy poprosi sąsiadów o zachowanie ciszy nocnej. Jedna z kobiet, ok. 40-letnia blondynka, zwymyślała ją wtedy od "kurew" i "dziwek" i zapowiedziała: "Jak wezwiesz policję, to cię uduszę - wspomina jeden z toruńskich sierżantów obecnych podczas interwencji. Maserak wyszedł jeszcze na balkon i widząc radiowóz, stwierdził przytomnie: Widząc nas, powiedział: "Pierdol*** pały, kur** przyjechały.
Wtedy policjanci zdecydowali się wejść do mieszkania. Kiedy nikt im nie otwierał, zeszli do radiowozu, żeby sporządzić notatkę. Wkrótce z mieszkania, do którego ich wezwano, wyszło dwóch mężczyzn - odmówili wylegitymowania, stawiali opór i wyzywali policjantów. Mam wyjeb*** kur**, idę do taksówki, a wy spierda****** - wykrzyczał Maserak i chciał odejść, kiedy jeden z policjantów chciał go obezwładnić. Mężczyźni wdali się w szarpaninę, użyto gazu łzawiącego. Już nie pamiętam dokładnie, co mówił, ale krzyczał wulgarnie, co mu przyszło na język. Wołał: "Wy psy, ja wam pokażę pierdo**** pały" i "skurwi***, nie wiecie z kim zadarliście - dodaje Zenon R. Policjanci zeznali, że jeszcze w radiowozie próbował ich zastraszyć. Powiedział m.in. "ty kur**, co ty możesz mi zrobić" oraz "z takimi kurw*** to ja się policzę, bo jestem znany.
Szkoda, że nie chwalił się jeszcze, że uprawiał seks z Małgorzatą Foremniak. Policjanci przestraszyliby się pewnie jeszcze bardziej.
Po przewiezieniu na komisariat okazało się, że tancerz z gwiazdami miał we krwi ponad promil alkoholu. Podczas wyjaśnień skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań. Do dzisiaj nie przedstawił swojej wersji, chociaż jeszcze w czerwcu zapewniał w tabloidzie, że jest niewinny, a policjanci zaatakowali go gazem... bez powodu. Pewnie dlatego, że jest sławny. Zobacz: Maserak: "WROBILI MNIE! Zagazowali!"
Przebieg wydarzeń znamy z protokołu rozprawy sądowej, która odbyła się wczoraj w Toruniu. Maserak nie został nawet wezwany przed sąd, gdyż uznano, że jego wina jest bezsprzeczna i nie pozostawia wątpliwości. Skazano go na 3 tysiące złotych grzywny za znieważenie funkcjonariuszy na służbie. Taki tryb rozpatrywania sprawy skutkuje jednak tym, że skazany może odwołać się od wyroku bez podania przyczyny. Jeżeli tak zrobi, rozpocznie się "pełnowymiarowy" proces.
Jeżeli wyrok się uprawomocni, Maserak zostanie obciążony również dotychczasowymi kosztami postępowania sądowego, które wyniosły 390 zł. Łącznie niecałe 3 400 złotych. To dużo czy mało za taką imprezę?