Tomasz Lis postanowił zaskoczyć wszystkich i pojawić się na posiedzeniu obradującej w sprawie jego kryptoreklamy Komisji Etyki Telewizji Polskiej.
Nie czekając na wezwanie, pojawił się w siedzibie TVP już w środę - informuje Super Express. Na korytarzach Woronicza plotkuje się, że zrobił to uzbrojony w butelkę napoju, od którego zaczęły się jego kłopoty.
Przypomnijmy: poszło o reklamę napoju izotonicznego, którego zdjęciem Lis zilustrował swój wpis na blogu dotyczący przygotowań do maratonu. Wpis, który już, chyba ze wstydu, usunął.
Tomasz Lis postanowił zacząć zarabiać podobnie jak młode szafiarki - na "lokowaniu produktów" i ubrań na swoich "prywatnych zdjęciach" na blogu. Uważa, że robi im w ten sposób dobrą reklamę.
Fotografie były podpisane bardzo dokładnie, informując, w jakim miejscu ćwiczy gwiazdor TVP. Mknąc po bieżni w hotelowej siłowni trzymał w ręku napój izotoniczny z wyeksponowanym logo - Powerade. Pod wpisem zamieszczony został pochlebny komentarz Roberta Korzeniowskiego. Były sportowiec całkiem przypadkowo jest... "ambasadorem" napoju i reklamował go w mediach. Zobacz: Lis reklamuje POWERADE! "PORZUCIŁ DZIENNIKARSTWO!" Stanie przed Komisją Etyki TVP?
Biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie koleżanka Lisa z TVP, Marzena Rogalska, została zawieszona za udział w reklamie Biedronki, pojawiły się podejrzenia o stosowanie podwójnych standardów.
Nikt z Komisji Etyki nie chce na razie komentować rezultatu środowych obrad, tłumacząc się "tajnością postępowania".
Pan Tomasz Lis odwiedził nas z własnej woli i własnej inicjatywy - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem szefowa Komisji, Halina Marszałek-Mrozowska. Spotkał się z nami i złożył wyjaśnienie.
Komisja miała wydać orzeczenie już wczoraj, jednak niespodziewana wizyta Lisa wywołała takie zamieszanie, że decyzję przełożono na koniec przyszłego tygodnia.