Tydzień zaczął się nerwowo. Dziś rano pod siedzibą radia Eska Rock nieznany sprawca zaatakował Kubę Wojewódzkiego. Dziennikarz został oblany "żrącą, brunatną substancją" przez "elegancko ubranego mężczyznę". O sprawie informował jego znajomy, Jarosław Kuźniar. Zobacz: Wojewódzki: "Zostałem OBLANY KWASEM!"
Prezenter TVN24 odniósł się do sprawy również na swoim blogu. W emocjonalnym wpisie przekonuje, że nic nie usprawiedliwia sprawcy. Argumentuje, że on sam nie zaatakowałby fizycznie nawet Macierewicza:
Mogę nie lubić Antoniego Macierewicza ale do niego nie strzelę. Oburza mnie zidiocenie bulwarowych redaktorów Janeckiego i Warzechy kiedy bredzą o "Kubusiu męczenniku", ale ich nie spałuję. Nie rozumiem obojętności profesora Godzica, który sugeruje, że celebryci sami się proszą, ale go nie opluję. Macie prawo nienawidzić Kuby Wojewódzkiego ale nie wolno wam go dotknąć. Chyba, że wciąż jesteście jaskiniowcami - pisze Kuźniar. Według mnie to, co spotkało Kubę wpisuje się w pewien ciąg bolesnych zdarzeń: śmierć w biurze PiS w Łodzi, pięści młodego wariata na ciele Grzegorza Miecugowa. Nie chcę przywoływać szalonych spraw z Manhattanu czy Sztokholmu. Nie, nie przesadzam. Zgadzam się z redaktorem Żakowskim, że "trzeba zadbać o dialog i jego kulturę. To wymaga wielkiej pracy od przedszkola, przez szkołę, po uczelnie wyższe". Bo wolność słowa to nie jest synonim mordobicia**.**
Zgadzacie się?