Joanna Szczepkowska lubi zabierać głos w aktualnie gorących dyskusjach. Aktorka porzuciła chwilowo swoje ulubione zagadnienie "lobby gejowskiego", które jej zdaniem rządzi w branży teatralnej, i zajęła się pedofilią w kościele.
W felietonie w Rzeczpospolitej opisuje swoją pierwszą spowiedź, podczas której zboczony ksiądz naruszył granice jej intymności. Była wtedy dzieckiem przygotowującym się do I Komunii.
Doświadczyłam molestowania przy konfesjonale - wyznała Szczepkowska. Przejęta uklękłam przy konfesjonale, a potem przykazanie po przykazaniu odkryłam ciemne strony kształtującego się charakteru. Skończyłam słowami: "Więcej grzechów nie pamiętam". Wtedy ksiądz zapytał: "Na pewno? Na pewno nie pamiętasz innych grzechów? Nie pominęłaś żadnego z przykazań?"
Pominęłam. Szóste. Po prostu mimo wysiłków nie mogłam przypomnieć sobie żadnych oznak cudzołóstwa. I wtedy ksiądz zaczął mi pomagać. Bo pamięć przecież jest zawodna. Pytał, czy ktoś mnie dotykał w miejscach "nieprzyzwoitych". Pytał, czy podglądałam mamusię i tatusia i czy słyszę, co robią w nocy. Pytał, czy widziałam, jak wygląda nagi mężczyzna. O co jeszcze pytał, przemilczę, powiem tylko, że wyszłam po tej spowiedzi rzeczywiście mocno przemieniona. Tajemnica spowiedzi ciąży czasem na jednej stronie do końca życia.