Historia tej dziewczynki wstrząsnęła Grecją. W poniedziałek w sądzie w Atenach para Romów została oskarżona o porwanie małego dziecka. 40-letni Eleftheria Dimolpoulou i 39-letni Christos Salis długo utrzymywali, że jasnowłosa dziewczynka jest... ich biologiczną córką. Dopiero nakaz testów DNA wykazał, że nie ma między nimi żadnego pokrewieństwa. Wtedy małżonkowie zmienili wersję i zeznali, że kupili niemowlę za tysiąc euro.
Para starała się zmienić oskarżenie o porwanie, za które grozi im bowiem aż 10 lat więzienia, na zarzuty o "nielegalną adopcję". Prokurator odrzucił ich prośbę i rozważa postawienie im zarzutu handlu ludźmi, za który można trafić za kratki nawet na 20 lat.
Przybrany ojciec dziecka zeznał, że w 2009 roku, kiedy nie było go przez kilka dni w domu, otrzymał od żony telefon. Powiedziała mu, że poznała parę Bułgarów, którzy chcą pozbyć się swojego dziecka. Zapewnił, że nie zgodził się na zatrzymanie dziewczynki - mówi informator Daily Mail.
Christos Salis upiera się przy swojej wersji, że była to "nie do końca legalna adopcja przeprowadzona za pełną zgodą biologicznej matki". Policja ustaliła na podstawie uzębienia dziewczynki, że ma ona 5 albo 6 lat. Dziecko nie pamięta swojej biologicznej rodziny. Na razie nie udało się jej odnaleźć.
Salis poinformował sąd, że bułgarska rodzina miała na sprzedaż jeszcze czwórkę dzieci.