Agata Młynarska źle zniosła zwolnienie z Telewizji Polskiej. Ówczesne szefostwo uznało, że czterdziestokilkuletnia prezenterka nie sprawdzi się już na ekranie. Samoocena dziennikarki mocno podupadła. W najnowszym wywiadzie wyznaje, że zdecydowała się uporać z problemami chodząc do psychoterapeuty.
Przede wszystkim poszłam na terapię. Miałam problem z wiarą w siebie, poczuciem własnej wartości, z tym, że coś dla siebie znaczę – mówi na łamach Vivy. Tysiąc osób mogło mi bić brawo, a ja schodziłam ze sceny i szukałam w oczach każdej napotkanej osoby potwierdzenia: "Czy dobrze wypadło? Fajna jestem?". Jeden mówił: "Dobrze", inny: "Nie". I potem bardzo to odchorowywałam.
Teraz powtarzam kobietom na spotkaniach: "Nie czekajcie, aż ktoś was doceni, doceniajcie się same, ile się da. Jeśli nie dostałyście w posagu poczucia własnej wartości, musicie je same zbudować. Nikt tego za was nie zrobi". Dziś już wiem, ile jestem warta.
Przez lata miałam poczucie, że nie jest mi dobrze samej ze sobą, że z jakichś powodów nie mogę osiągnąć maksimum swoich możliwości w miłości i pracy. Musiałam wreszcie zrozumieć, że to ja decyduję o swojej wartości, a nie inni. Wygrałam, zajmując się samą sobą i świat się po mnie zgłosił. Na dodatek na horyzoncie zaczęli się pojawiać różni mężczyźni, którym nie bałam się już powiedzieć: "Przepraszam, ale nie".
Przypomnijmy, że spory wkład w zmianę Agaty miał jej kolega ze stacji. Zobacz: Ibisz do Młynarskiej: "Chcesz pracować? ZAPUŚCIŁAŚ SIĘ TRAGICZNIE!"