W dniu "ataku terrorystycznego", do którego doszło pod siedzibą Radia Eska, Kuba Wojewódzki ogłosił się "męczennikiem" zaatakowanym "żrącą substancją". Wtórowali mu Jarek Kuźniar i Karolina Korwin-Piotrowska, która stwierdziła nawet, że był to "atak na wolność słowa". Wkrótce okazało się na szczęście, że gwiazdor nie został oblany żadnym kwasem. Złośliwi twierdzą, że były to raczej fekalia. Zobacz: "Na koszulce NIE MA ŻADNYCH SUBSTANCJI zagrażających zdrowiu!"
Wygląda na to, że Kubie przeszedł już pierwszy gniew, bo policja narzeka, że nie angażuje się w śledztwo.
Wciąż szukamy mężczyzny, który zaatakował dziennikarza - mówi Gazecie Wyborczej rzecznik Komendy Stołecznej Policji, Mariusz Mrozek. Funkcjonariusz prowadzący śledztwo powiedział dziennikarzom, że nie może liczyć na pomoc poszkodowanego:
Dostaliśmy tylko podkoszulek. Czy w takim ubraniu szedł do pracy o godzinie 7 rano? Dlaczego nie dostaliśmy kurtki albo szalika?
Jak myslicie, dlaczego?