Już niemal ucichła afera wokół występu Miley Cyrus na rozdaniu nagród MTV i gwiazda na nowo przypomniała swój żenujący występ. Celebrytka, która ocierała się pupą o krocze Robina Thicke, udzieliła wywiadu magazynowi Cosmopolitan. Ponownie okazuje się, że jej popisy na scenie były wizjonerskie i zostały niezrozumiane przez „starych żydów". Zobacz: Miley Cyrus: "Nie będę słuchać rad żydowskiego starucha!"
Nie chcę mówić, że jestem teraz na samym szczycie. Ale czuję, że zostałam kimś w rodzaju wyrzutka. Jestem wyrzutkiem, którego wszyscy chcą naśladować. To niemal, jak punk rock, bo przełamuję bariery oraz zakazy. To dlatego społeczeństwo chce mnie uciszyć. Jestem głosem pokolenia – ogłosiła wzniośle Miley.
Brawo. Nie ma to, jak samemu ogłosić się "głosem pokolenia". Czy za dziesięć lat ktoś będzie pamiętał kto to była Miley Cyrus?