W Nataszy Urbańskiej szanować należy na pewno pracowitość i silną motywację. Ta dziewczyna jest gotowa na naprawdę wszystko, żeby zrobić wymarzoną karierę. W młodości psuło jej to bardzo kontakty z rówieśnikami, którzy zapamiętali ją jako osobę wyniosłą, chłodną i skoncentrowaną tylko na zdobyciu popularności. Cóż, gwiazdą nie zostaje się z przypadku...
Chodziłam razem z Nataszą do liceum w Warszawie - wspomina nasza informatorka. Już wtedy była mało lubianą i rzadko widywaną tam osobą (pracowała już z Józefowiczem, który wtedy był jeszcze ze swoją żoną). Miała opinię bardzo interesownej i dojrzałej jak na swój wiek osoby. Wokół Janusza kręciła się już jako szesnastolatka i wcale się z tym nie kryła. Ale ponieważ interes interesem, kariera karierą a życie życiem, Natasza spotykała się z wtedy pewnym chłopakiem, sportowcem, którego strasznie wykorzystywała. Był zakochany po uszy, zapatrzony w nią jak w lusterko. Zawsze stosowała metodę kija i marchewki.
Była zimna, niesympatyczna i taka wiecznie kalkulująca. Faceci w większości szaleli za nią, choć bezskutecznie, bo zawsze dawała im do zrozumienia, że "za wysokie progi". Dodam, że wspomniany sportowiec był już wtedy mistrzem w jakieś tam lidze, chłopakiem dużo ponad przeciętną. Wcale się nie zdziwiłam, kiedy gruchnęła wieść, że Józefowicz zostawił dla niej żonę. I nie zdziwię się, kiedy Natasza i jego zostawi, tym razem dla kogoś bardzo bogatego.
Tego oczywiście Januszowi ani Nataszy nie życzymy. To jak jest wspominana przez kolegów z liceum (to nie jedyne źródło, na którym opieramy tę ocenę) świadczy tylko o jednym - gwiazdą nie zostaje się przez przypadek. Owszem - potrzebny jest łut szczęścia, ale musi on trafić na osobę po latach przygotowań, bardzo silnie zmotywowaną. Dlatego wielką sławę zdobywają bardzo często ludzie niesympatyczni, skoncentrowani wyłącznie na sobie i traktujący wszystkich instrumentalnie.