Natalia Siwiec pochwaliła się niedawno, że dostała własny program w telewizji. Nie wiadomo jeszcze tylko, w której i o czym. Pewną wskazówką mogą być jej dzisiejsze wyznania w tygodniku Twoje Imperium. Natalia opowiada o swojej diecie, seksie i nałogach.
Jak się okazuje, modelka jest uzależniona od... kropli do nosa.
Kiedyś za długo ich używałam i teraz, mimo że próbowałam się odzwyczaić, po prostu nie mogę - wyznaje.
Na szczęście nie miała takich kłopotów jeśli chodzi o mięso. Chwali się, że rozstała się z nim bez żalu.
Nigdy nie zjadłabym mięsa - zapewnia. Od jakiegoś czasu jestem wegetarianką, zatem nie przeszedłby mi przez gardło żaden martwy zwierzak. Ale kiedyś próbowałam takich dziwnych rzeczy jak robaki, krokodyl czy jeżowiec, po którym zresztą okropnie bolał mnie żołądek.
Sporą część refleksji na własny temat zajmują Natalii zakupy. Jak już się chwaliła, wydaje na ubrania 40 tysięcy złotych miesięcznie.
Jestem rozrzutna - przyznaje. Owszem, staram się zwalczyć chęć wydawania i każdego dnia tłumaczę sobie, że rzeczy materialne nie powinny mi dawać tyle szczęścia ile dają, ale długa droga przede mną. Najczęściej kupuję, gdy jest ładna pogoda, bo wtedy mogę wyjść z domu w czymś nowym. Noszenie nowych ciuchów w domu nie jest przecież przyjemnością.
Siwiec po raz kolejny podkreśla też, że uwielbia seks, który jest dla niej "najpotężniejszą siła świata", za to nie ma najlepszej opinii na temat małżeństwa.
To dla mnie papier i nic więcej. Wiele kobiet myśli, że ślub jest receptą na szczęście. A relacja między ludźmi jest niczym pudełko - tłumaczy. Coś trzeba od siebie dać i do niego włożyć, by później móc z niego coś wziąć. Jeśli dwie osoby nie wkładają każdego dnia do tego pudełka, tylko chcą z niego nieustannie wyjmować, to nie jest dobre i żaden ślub tego nie zmieni.
Czekacie na jej program?