Ambitna celebrytka, która po ślubie z Robertem Janowskim postanowiła skorzystać z okazji i pozbyć się notowanego w aktach policyjnych nazwiska Głodek, nadal nie zakończyła spraw z amerykańskim sądem. W najbliższy piątek czeka ją kolejna rozprawa. Prawnicy wynajęci przez bogatego męża będą zapewne starali się przekonać sąd na Florydzie, że Monika nie kradła, a ubrania ze sklepu Neiman Marcus same wpadły jej do torby. Nie ma innego wytłumaczenia. Jeśli się nie uda, Janowską czeka do 5 lat więzienia oraz 5 tysięcy dolarów grzywny.
Głodek nie jest chyba z szczytowej formie. Fotoreporter Faktu przyłapał ją z mężem w jednej z warszawskich restauracji. Nie tryskali humorem.
Prowadzący Jedynki wspiera teraz ukochaną, jak tylko może i stara się z nią spędzać każdą wolna chwilę - pisze tabloid. W końcu, gdy spełni się czarny scenariusz, w najbliższym czasie o takich momentach we dwoje jak ostatnia kolacja w restauracji, będą mogli tylko pomarzyć. Ostatnio podczas jednego z takich wyjść małżonkowie wyglądali na zafrasowanych. Patrząc na to, co może się niedługo wydarzyć jest to zupełnie zrozumiałe.
Głodek marzyła o zostaniu celebrytką i "przyjaciółką gwiazd". Niestety, znajomi Janowskiego boją się już kupować od niej tanie ubrania. Jeżeli zostanie skazana za kradzież, naprawdę wstyd będzie się z nią pokazywać. Nawet Robertowi.