Bartłomiej Waśniewski odwlekał tę decyzję, jak długo się dało. Jego matka, Barbara Cieślik, już w grudniu zeszłego roku zapowiadała, że syn nie chce mieć nic wspólnego z kobietą, która zabiła ich dziecko i ośmieszyła go przed całą Polską tańcząc na rurze z nocnym klubie i ukrywając się z pomocą dwóch kochanków. Obaj zresztą usłyszeli już zarzuty.
Mimo to Waśniewskiemu ciągle było nie po drodze do adwokata, którego polecił mu i opłacił Krzysztof Rutkowski. Prawnik narzekał w tabloidach, że ojciec Madzi nadal nie skompletował koniecznych do rozwodu dokumentów. Ostatecznie Waśniewski zrozumiał chyba (albo ktoś mu podpowiedział), że pozostawanie w związku małżeńskim ze skazaną na 25 lat więzienia zabójczynią nie wpływa korzystnie na jego wizerunek i stwarza pole do domysłów na temat jego roli w całej sprawie.
W tej sytuacji złożył wreszcie pozew rozwodowy, domagając się orzeczenia o winie żony. To akurat nietrudno będzie udowodnić. Tabloidy na bieżąco dokumentowały jej każdy krok. Data pierwszej rozprawy została wyznaczona na najbliższy wtorek, co oznacza, że Waśniewski po cichu złożył pozew już kilka tygodni temu. Taka dyskrecja trochę dziwi, gdy chodzi o osobę, która z detalami opowiedziała całej Polsce, jak wyglądały zwłoki jego córki.
Zaskoczenia nia kryje także reprezentujący Katarzynę W. mecenas Arkadiusz Ludwiczek: Nic mi o tym nie wiadomo - komentuje w rozmowie z Faktem. Moja klientka nie rozmawiała ze mną na ten temat. Jeśli rozprawa odbędzie się we wtorek, to zapewne będzie konwojowana z aresztu do sądu.
Jak dodaje tabloid, w dniu Wszystkich Świętych tylko matka Bartka pamiętała o odwiedzeniu grobu Madzi. On sam przebywa w Wielkiej Brytanii, jego żona w areszcie, a jej rodzice mają własne problemy.