Osoby, które liczyły na jakiś mrożący krew w żyłach ciąg dalszy starć między Dodą i Przemysławem Saletą, musiały się poczuć rozczarowane tym, co się stało w piątkowym Gwiazdy tańczą na lodzie. Doda sprawiała wrażenie trochę nieobecnej duchem, trudno orzec, czy jej myśli zaprzątały problemy zdrowotne czy też odrzucony Radosław Majdan.
Saleta wyjeżdżał na taflę tak spięty i przerażony, że aż poczuliśmy się zażenowani faktem, że potężnych gabarytów facet, musi zarabiać dzisiaj na życie w taki sposób i bać się komentarzy blondynki z jury. Bokser był zestresowany do tego stopnia, że nie zdołał wykonać poprawnie żadnej figury, kilka razy leżał na lodzie. Doda potraktowała go pobłażliwie:
Zrobiła się między nami atmosfera napięta jak baranie jaja - powiedziała z wdziękiem. Mogą ci te fajerwerki wylatywać z łyżew, z parasolki, jest śmiesznie, wesoło, jeśli na tym poprzestaniemy to OK.
Zapytała, co stało się z fletem, który podarowała Salecie w poprzednim programie. Bokser odparł, że ofiarował go Fundacji Dziecięce Marzenie, która wystawia ten przedmiot na aukcji internetowej. Sam odwdzięczył się prezentem "dla prawdziwej damy", którym był pierzasty różowy wachlarz. Jeszcze ze studia poza lodowiskiem, zapewniał do mikrofonu, że bardzo lubi Dodę i nie ma między nimi żadnych spięć.
Z programu odpadła Marysia Sadowska. Pogłoski o romansie między nią a przystojnym łyżwiarzem, najwyraźniej nie przysporzyły jej wystarczającej sympatii telewidzow.