Tygodniki opinii oraz programy publicystyczne są ostatnio areną do roztrząsania problemów celebrytów. Przodują w tym Newsweek i Tomasz Lis na żywo - prowadzone przez tego samego dziennikarza, wrażliwego na problemy polskiego show biznesu. Była więc i płacząca Kasia Figura, byli Kuźniar i Hołdys apelujący o "nie zabijanie ich" i Kasia Cichopek w roli ekspertki od psychologii i "efektu zająca". Zobacz: Cichopek i jej "EFEKT ZAJĄCA"... Ośmieszyła się?
W nowym numerze Newsweeka ukazał się wywiad z Hubertem Urbańskim. Bezrobotnego (ale wciąż bogatego) prezentera zobaczyć można również na okładce. W rozmowie opowiada o rozpadzie swojego małżeństwa i o tym, jak umierał jego ojciec. Po co i dlaczego? Do końca nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że drugi w życiu rozwód mocno nadwątlił jego "idealny" wizerunek.
Mój tata miał raka prostaty, który został szybko zdiagnozowany, naświetlony i wyleczony. Potem okazało się, że rozwinął się u niego rak płuc. Nie dało się go operować, zjadał tatę z miesiąca na miesiąc. Do tego doszedł jeszcze rak jelita i choroba postępowała błyskawicznie. A ja akurat uskuteczniałem wtedy w telewizyjnej dwójce "Bitwę na głosy" - wyznaje 47-letni Urbański. Wtedy się zawziąłem, że to wszystko jakoś ogarnę. Na planie była tylko jedna osoba, która wiedziała o chorobie taty. Rano miałem próby do "Bitwy", później jechałem do szpitala. Jak stamtąd wychodziłem, zawsze pytałem pielęgniarki i lekarzy o stan taty, a oni mówili: "Nie, jeszcze nie". Bardzo chciałem w to wierzyć, więc jechałem na program, który był robiony na żywo. Żartowałem, wygłupiałem się, paranoja jakaś. Potem wychodziłem ze studia i znowu jechałem do szpitala.
Były gwiazdor TVN i TVP ma do siebie żal, bo nie był obecny w momencie śmierci swojego ojca.
Nie miałem kiedy przeżyć tej żałoby, bo niemal równolegle ze śmiercią ojca rozpadło się moje małżeństwo - wspomina Hubert i atakuje swoją byłą już żonę, Julię Chmielnik: Tu nie ma wielkiej filozofii, wina leży zawsze po obu stronach. Po prostu w pewnym momencie nie byłem w stanie sprostać wszystkiemu. A dla mnie "sprostać wszystkiemu" zawsze znaczyło sprostać oczekiwaniom ludzi, którzy są ważni w moim życiu. Spełnić ich oczekiwania, które nie zawsze są w zgodzie z moimi potrzebami. I w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że już nie mogę tak dalej. Że teraz to ja potrzebuję większego wsparcia, zrozumienia. Nie dostałem tego. Kilka tygodni po śmierci ojca usłyszałem od mojej żony, że mam sobie z tym wszystkim radzić sam. To był początek końca naszego małżeństwa.
Zobacz też: Urbański i Chmielnik ROZWIEDLI SIĘ! (ZDJĘCIA)