Nadal nie wiadomo na pewno, czym pod siedzibą Eski Rock został oblany Kuba Wojewódzki. Wczorajszy Wprost twierdzi, że nie były to ekskrementy, ale... "fluid do make-upu". Dziennikarz przekazał policji jedynie t-shirt, który miał tego dnia na sobie. Nie znaleziono na nim żadnej "żrącej substancji". Jak na razie dowodem na to, że płyn mógł być niebezpieczny jest obdukcja lekarska przekazana śledczym.
W obronie Wojewódzkiego nie stanęło wielu jego kolegów. Z całej sytuacji śmieli się już Michał Figurski i Maciej Stuhr. Inaczej do sprawy podeszła Karolina Korwin-Piotrowska, którą wydarzenie wstrząsnęło. Zobacz:"Atak na dziennikarza jest ATAKIEM NA WOLNOŚĆ SŁOWA!"
Potępić "atak terrorystyczny" na Kubę zdecydowały się także jego współpracownice. Maja Sablewska, która przez niego straciła pracę w X Factorze, i którą nazywał na kulisami "kocmołuchem", porównuje zamach do… zabójstwa Johna Lennona.
Straszne, co go spotkało! To mogło przydarzyć się każdemu - mówi na łamach Flesza. Przecież gdyby nie podobny wariat, to Lennon do tej pory pewnie by żył! Takie rzeczy nie mogą się dziać w naszym kraju!
W podobnym tonie wypowiada się jego koleżanka z Eski Rock:
Jestem tym zszokowana i mam nadzieję, że nic takiego się nie powtórzy. Walczmy na słowa, nie posługujmy się przemocą. Inaczej człowiek będzie się bał pójść do pracy, że mu ktoś może twarz kwasem wypalić, bo mu się wypowiedź nie spodobała.