Bartłomiej Waśniewski dyskretnie i bez rozgłosu złożył w sądzie pozew rozwodowy. Wszystkich zaskoczył tą niespodziewaną decyzją. Wydawało się, że jest gotów znieść ze strony żony naprawdę wiele. Nerwy nie puściły mu nawet, gdy tańczyła na rurze w nocnym klubie, gdy uciekła policji w towarzystwie dwóch kochanków, ani nawet gdy została uznana winną morderstwa córki i skazana na 25 lat więzienia.
Jak twierdzą znajomi Waśniewskiego, do rozwodu ostatecznie przekonała go jego nowa miłość, 21-letnia sąsiadka z Łodzi, która w kwietniu 2012 roku pocieszała go po ucieczce Katarzyny.
Mieszkała w tej samej kamienicy przy ul. Piotrowskiej, w której Katarzyna i Bartłomiej przebywali w mieszkaniu Krzysztofa Rutkowskiego - pisze Fakt. Była studentką, dorabiała sobie jako ekspedientka w jednym ze sklepów z ciuchami, mieszczących się Galerii Łódzkiej. Po ucieczce matki Madzi, Bartłomiej został sam. Smutek nieco łagodziły spotkania z sąsiadką.
Pierwsza rozprawa rozwodowa odbędzie się dzisiaj w Katowickim Sądzie Okręgowym przy ul. Francuskiej. Waśniewski planuje ponoć wnioskować o orzeczenie o winie Katarzyny. Ona zaś o pozwie dowiedziała się w mediów. Jej adwokat nie krył zaskoczenia.
Nic mi o tym nie wiadomo - dziwi się w rozmowie z tabloidem mec. Ludwiczek. Sam dowiedziałem się o tym z gazet.
Jeśli Waśniewska wyrazi wolę stawienia się na rozprawie, do gmachu sądu zostanie dowieziona konwojem.