Kariera telewizyjna Marty Grycan skończyła się dość nagle, kiedy wyszło na jaw, że celebrytka i jej mąż nie są wcale tak bogaci, jak udawali. Odkąd cukiernia Marty cudem uniknęła komorniczej licytacji, dzięki wspaniałomyślności znajomych, którzy pożyczyli pieniądze, nic już nie było takie jak dawniej. Grycanki zostały wykreślone z listy VIP-ów i przestały otrzymywać zaproszenia na bankiety. Od tamtej pory Marta stara się wrócić do show biznesu. Jak na razie ze zmiennym szczęściem. Okazała się tak zdesperowana, że zdecydowała się nawet poddać liftingowi przed kamerami.
W programie Klinika urody powierzyła twarz specjalistom, którzy ostrzyknęli ją tak skutecznie, że aż polała się krew.
Choć cena zabiegu może dochodzić nawet do 12 tysięcy złotych, Marta nic za niego nie zapłaciła - pisze Super Express. Mimo że efekt z pewnością jest piorunujący, to już na pierwszy rzut oka widać, że okupiony bólem, cierpieniem, a nawet krwią. No ale czego się nie robi, by pęknie wyglądać i jeszcze raz zabłysnąć na salonach.
Myślicie, że to pomoże?