Lindsay Lohan twierdzi, że uporała się z uzależnieniem od narkotyków. Kokaina przestała być problemem, ale przyjaciele aktorki nie odetchnęli. Wygląda na to, że Lohan wpadła w kolejny nałóg; jest uzależniona od zakupów. Niedawno pisaliśmy, że gwiazdka jest bliska bankructwa. Lindsay zdaje się tym jednak nie przejmować i nadal wydaje ogromne sumy. Świadkowie twierdzą, że 16 października, podczas jednego popołudnia, przepuściła fortunę kupując rzeczy dla siebie i swojego nowego chłopaka - Rileya Gilesa:
Odwiedziła butik Diavolina. Wydała kilka, może nawet kilkanaście tysięcy dolarów. Kupiła dwie pary dżinsów i koszulkę dla Rileya, no i dżinsy i szpilki dla siebie. Potem ruszyła dalej. W sklepie Indexx kupiła cały stos bluzek i topów, za 52 dolary każda. Do tego kolczyki-koła, aż osiem par, po 25 dolarów. Później wybrała się do Forever 21, i kupiła jeszcze więcej ciuchów i dodatków. Podejmowała decyzje pod wpływem chwili - wystarczyło, że zobaczyła na wystawie okulary przeciwsłoneczne i od razu je kupowała. Zupełnie jakby chciała jak najwięcej wydać.
Jej przyjaciele martwią się o nią, a terapeuci uważają, ze jej podejście do zakupów nie jest zdrowe; sądzą, że zmieniło się to w kolejne uzależnienie. Lindsay jednak nie chce tak myśleć o swojej pasji. Dla niej zakupy to terapia, a nie problem. Co gorsza, już brakuje jej pieniędzy. Ma puste konta, więc na zakupach wykorzystuje ostatnie limity kart kredytowych.