W 2005 roku wprowadzono w życie nowelizację Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zgodnie z którą ścigano i karano za posiadanie najmniejszej ilości narkotyków - na tzw. własny użytek. W ubiegłym roku Sejm przegłosował jednak nową zmianę, zakładającą możliwość odejścia przez prokuratorów od wymierzenia kary osobom posiadającym niewielką ilość np. marihuany. Jak jednak twierdzą inicjatorzy specjalnego listu do premiera, prokuratorzy nie korzystają z tej możliwości tak często, jak powinni.
Pod apelem skierowanym do Donalda Tuska podpisało się kilkudziesięciu artystów, m.in. Kora, Magdalena Cielecka, Andrzej Chyra, Zbigniew Hołdys, Krzysztof Krauze, Robert Makłowicz (!), Jerzy Pilch, Jacek Poniedziałek, Stanisław Sojka, Tomasz Stańko, Muniek Staszczyk, Magdalena Środa i Agnieszka Holland. Oprócz argumentów dotyczących surowego ustawodawstwa i niemożliwości stosowania marihuany leczniczej, twórcy listu powołują się na dość ciekawy powód do złagodzenia ustawy. Twierdzą bowiem, że palenie konopi indyjskich może... złagodzić skutki bezrobocia.
Cała Europa zmaga się z kryzysem, w wyniku którego tysiące młodych ludzi żyje bez pracy - czytamy. Wiadomo, że kiedy źle i trudno, ludzie częściej sięgają po substancje, które pomagają radzić sobie z problemami. Kryminalizując ten sposób "leczenia duszy", dodatkowo pozbawiamy naszą młodą generację perspektyw na przyszłość.
Jak na razie ani premier, ani nikt z jego kancelarii nie odniósł się do postulatów wyrażonych w liście. Poniżej cała jego treść. Zgadzacie się?
Panie Premierze,
na przestrzeni ostatnich lat liczne środowiska, w tym kręgi twórcze, apelowały o przyspieszenie prac nad ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii. Doceniamy zaangażowanie oddanych sprawie środowisk i polityków i cieszymy się, że pragmatyzm i racjonalizm zwyciężyły wtedy nad niepotrzebnie emocjonalnym myśleniem o narkotykach.
Minęło już ponad 1,5 roku od przeprowadzonej nowelizacji, możemy więc obserwować pierwsze jej efekty. Są osiągnięcia, z których można się cieszyć, są też niepokojące sygnały.
W ciągu pierwszego roku prokuratorzy skorzystali z nowych narzędzi prawnych i umorzyli 2145 spraw. Tyle osób ocaliło swoje marzenia i plany na przyszłość. A my wszyscy oszczędziliśmy 5,5 mln złotych z państwowego budżetu. To dobre jako start, ale na przyszłość te zaledwie 11 proc. spośród wszystkich spraw, które mogłyby zostać umorzone, to jednak za mało (średnio 30 tys. osób rocznie jest zatrzymywanych przez policję z powodu podejrzenia posiadania nielegalnych substancji, a w roku 2011 aż 35 tys. zostało skazanych za posiadanie nieznacznych ilości). Musimy dążyć do coraz powszechniejszego stosowania nowych zapisów. Niech nie pozostaną prawem martwym, co na razie ma miejsce w paru regionach. Podczas gdy na zachodzie Polski umarzanych jest po kilkaset spraw (Poznań 496, Szczecin 400, Wrocław 353), na bardziej konserwatywnym wschodzie prokuratorzy niechętnie "odpuszczają" użytkownikom narkotyków (w Białymstoku umorzyli tylko 16 spraw, w Rzeszowie 11 - to tyle co nic). Może to kwestia ich przeszkolenia? A może trzeba dać wiarę środowiskom zajmującym się tematem polityki narkotykowej oraz uzależnień, które postulują doprecyzowanie nowego prawa i ustanowienie tzw. wartości granicznych?
W zamrażarce sejmowej od miesięcy leżą kolejne projekty nowelizacji, uwzględniające te oraz inne konieczne zmiany (m.in. dopuszczenie marihuany do celów medycznych, poszerzenie dostępności leków dla uzależnionych od opiatów). Nie pozwólmy im tam utknąć! Potrzebna jest dalsza, pilna nowelizacja. Przykładem innych krajów europejskich (Czechy, Portugalia) powołajmy niezależną komisję ekspertów, w tym spośród użytkowników substancji psychoaktywnych, która zaproponuje zmiany zgodne z panującymi w Europie standardami.
Cała Europa zmaga się z kryzysem, w wyniku którego tysiące młodych ludzi żyje bez pracy. Wiadomo, że kiedy źle i trudno, ludzie częściej sięgają po substancje, które pomagają radzić sobie z problemami. Kryminalizując ten sposób "leczenia duszy", dodatkowo pozbawiamy naszą młodą generację perspektyw na przyszłość. Panie Premierze, zmieńmy dotychczasowe przepisy, uderzające głównie w młodych ludzi, narażające ich na wielogodzinną izolację w izbie zatrzymań i przeszukanie domu, a czasem także demoralizujący pobyt w zakładzie karnym, niszczące ich karierę zawodową i podkopujące wiarę w sprawiedliwość prawa.
_
_