Artur Żmijewski w postać księdza z Sandomierza wciela się od 2008 roku. Przez ten czas zdołał rozwikłać 134 zagadki kryminalne w 10 sezonach serialu. Powstanie kolejnej stanęło pod znakiem zapytania. Żmijewski bowiem coraz poważniej zastanawia się nad zmianami z swoim życiu zawodowym.
Uważa, że to za bardzo się przeciąga - mówi w rozmowie z Faktem osoba z ekipy serialu. Gdy się w to angażował, nie było mowy, że produkcja będzie się tak długo ciągnąć. Udało mu się zerwać z łatką lekarza z "Na dobre i na złe", to teraz ma szufladkę księdza.
Żmijewski na razie nie bierze pod uwagę żadnych radykalnych rozwiązań. Nie chce stawiać producentów pod ścianą, co już dla niejednego aktora skończyło się źle.
Na razie jest fair i nie domaga się odejścia z serialu - relacjonuje informator tabloidu. Wie, że bez niego nie ma "Ojca Mateusza". Namawia jednak scenarzystów, by powoli zmierzali ku końcowi i w należyty sposób pożegnali się z widzami. Możliwe, że odcinki emitowane wiosną będą ostatnimi.