Robbie Williams swoją karierę zaczynał na początku lat 90-tych w pierwszym chyba boys bandzie, który osiągnął tak oszałamiający sukces na całym świecie. Take That miało miliony fanek, zakochanych głównie albo w Garym Barlowie, albo w Williamsie. Zresztą, to konflikt między nimi przyczynił się w dużej mierze do odejścia Robbiego z zespołu. Głównym powodem był jednak fakt, że uzależnił się od narkotyków i alkoholu.
Niespełna 40-letni dzisiaj wokalista ma na swoim koncie kilka mniej lub bardziej udanych odwyków. Postanowił więc przestrzec swoją młodszą koleżankę, Miley Cyrus, przed zatraceniem się w imprezowym życiu i show biznesie.
Cały świat patrzy na Miley i o Miley mówi. A życie w centrum zainteresowania na dłuższą metę zaprowadzi cię na odwyk. To ma naprawdę ogromny wpływ na psychikę. Miałem zresztą podobne doświadczenia i wiem, że bycie na świeczniku może spierdolić życie na długi, długi czas - tłumaczy Williams w rozmowie z Daily Mail. Miley jest tylko dzieciakiem. Dzieciakiem, który buntuje się jak tylko może przeciwko swojemu ojcu i przeciwko show biznesowi, który wepchnął ją w ramy grzecznej i cukierkowej Hannah Montana. Nagrywa dobrą, popową muzykę, ma piękne ciało i śliczną buzię. Ale show biznes potrafi wykończyć nawet bardzo poukładanych, dojrzałych ludzi.
Z tego "wepchnięcia w ramy" disneyowskiej aktorki Miley i jej rodzina będą żyć jeszcze w luksusie przez długie lata.