Krzysztof Ibisz ostatnio bez wytchnienia przepytuje celebrytki w programie Zrozumieć kobietę. W dzisiejszym Fakcie, dla odmiany postanowił opowiedzieć o sobie.
Ibisz ujawnia czytelnikom "tajemnicę swojego wyglądu". Okazuje się, że starzeje się jak każdy, tylko tego nie widać. To znaczy Krzyś wierzy, że nie widać.
_**Czas i mnie się ima, tylko jakoś nikt tego nie widzi**_ - chwali się w Fakcie. Może to i dobrze. Nie wybieram się na emeryturę. Pojawiają się nowe twarze, nowi ludzie z nową energią. To nieuniknione, ale myślę, że zawsze będzie się liczył profesjonalizm, rzetelność i doświadczenie. Poza tym ja nic nie kończę, ja dopiero zaczynam!
Trzy lata temu Ibisz popełnił błąd wizerunkowy, który sporo go kosztował. Po budzącej zażenowanie promocji poradnika "Jak dobrze wyglądać po 40-tce", związku z młodą asystentką, której ojciec publicznie błagał go, by nie niszczył jej życia i klęsce prowadzonego przez niego programu 7420 milion od zaraz, prezenter został zesłany do niszowego Polsat Cafe. Obecnie chwali się, że odbudowuje swój wizerunek.
Wywiad dla Faktu wydaje się być elementem kampanii, mającej przedstawić Krzysia jako wybitnego profesjonalistę.
Myślę, że w Polsce nastąpi tendencja, w której będzie się liczyć przede wszystkim to, co ktoś ma do powiedzenia oraz jego doświadczenie zawodowe - ocenia fachowo. Opinie zawistników mnie nie interesują. Jestem człowiekiem, który stara się być po prostu w formie, bo mam dla kogo żyć. I przyznajcie sami, że nie ma z tym nic nienormalnego. Jeśli ktoś jest sfrustrowany, to trudno będzie mu osiągnąć jakikolwiek cel. Frustracja jest hamulcem, a nie siłą napędową. Najpierw powinien poradzić sobie właśnie z nią. Jak już będzie gotów podjąć działanie, może zacząć wdrażać plan zdrowego stylu życia i być konsekwentnym. Uważam, że w moim życiu prywatnym i zawodowym wszystko, co najlepsze jest dopiero przede mną.
Krzysiu, czego byś teraz nie mówił, Polska nigdy nie zapomni :)