Kolejne spalenie tęczy na Pl. Zbawiciela w Warszawie wciąż wzbudza ogromne emocje. 11 Listopada podczas organizowanego przez środowiska prawicowe Marszu Niepodległości stojąca w centrum stolicy instalacja została zniszczona. Oburzyło to również stołeczne celebrytki. Zobacz: Gwiazdy (i nie tylko) O SPALENIU TĘCZY: "KU*WY a nie ludzie!"
W swoim wpisie na blogu Jacek Poniedziałek posuwa się znacznie dalej i atakuje przedstawicieli organizacji narodowych, wyliczając przypadki zakłócania spektakli teatralnych czy wystaw w galeriach. W czwartek w Teatrze Narodowym w Krakowie przerwano sztukę Do Damaszku w reżyserii Jana Klaty. Zobacz: Skandal podczas spektaklu Klaty: "HAŃBA! WSTYD!". Poniedziałek twierdzi, że takie zachowanie "agresywnych narodowców" do przejście do "nowej fazy wojny polsko-polskiej".
Spalenie "Tęczy" i następujące po nim pełne radosnej satysfakcji komentarze prawicowych oszołomów, posłów i publicystów, zwiastować może przejście do nowej fazy wojny polsko-polskiej. Do fazy bezpośredniej, siłowej konfrontacji - pisze w Na temat. Ziemkiewiczowi przy okazji przypomniało się, że "Palma" Rajkowskiej przy rondzie de Gaulle'a też jest antypolska i wszawa, bo przecież nawiązuje do historii Alei Jerozolimskich, a one prowadziły do żydowskiej osady Nowa Jerozolima. Poza tym jest obiektem obcym, bo drzewo to nie występuje w Polsce. Obiektem, podobnie jak "Tęcza", pięknym, a jak wiadomo piękno i radość są wrogami polskości numer jeden. Piękno to gejowskie i antypolskie pojęcie. Polacy najlepiej czują się w brzydocie, brudzie, szarości, liszajach, zaciekach i błocie. I choć owi "mityczni" Polacy nigdzie nie byli i niczego nie widzieli, uwielbiają najgłośniej krzyczeć, że wszystko, co polskie jest najlepsze, najpiękniejsze, najwspanialsze, bo nasze!
Czy trochę go jednak nie poniosło?
Poniedziałek podkreśla również, że każdy ma prawo do uprawiania takiej sztuki, na jaką ma ochotę, a tylko od widza zależy, czy kupi bilet na spektakl czy wystawę. Nie wspomina tylko, że Teatr Stary, w którym wystawiono przerwany po proteście widzów i krytykowany spektakl Jana Klaty, dostaje na działalność kilkanaście milionów dotacji z budżetu państwa.
Każdy może myśleć, co chce. Ale wara, wara od wolności wymiany myśli, wara od artystów, od galerii, teatrów, filharmonii, oper i kin. Wara od naszej kultury - apeluje aktor. Naszej wspólnej, nie waszej czy naszej, ale tej, do której każdy ma dostęp, i z którą każdy może podjąć dialog bez konieczności rzucania w nią kostką brukową. Która przynosi nam prawdziwą chlubę i jest naszym najlepszym ambasadorem, wizytówką na świecie. Każdy może uprawiać sztukę, o ile czuje wole bożą i dysponuje jakimś talentem. Każdy może być odbiorcą takiej sztuki, jakiej potrzebuje. Jak coś się komuś nie podoba, to może wyjść, często również oddać bilet, a na ulicy odwrócić wzrok i nie patrzeć na to, co tak cieszy i zachwyca innych, a jego oburza. I iść tam, gdzie pokazują sztukę "narodowo, ideowo i moralnie czystą", bardziej "aryjską", bardziej "najszą", swojską, baśniową, ludową, czy jaką tam chcecie.