Zaledwie rok po wspólnej sesji zdjęciowej w basenie Piotr Zelt nazywa swoją byłą kochankę czule "panią Ordowską". Aktor wydaje się ciężko znosić fakt, że przez kilka miesięcy w nieświadomości opiekował się, również publicznie, nieswoją córką. Obecnie nie chce mieć już nic wspólnego - ani z byłą Miss Warszawy, ani ze swoim "byłym dzieckiem". W rozmowie z Faktem nie szczędzi narzeczonej gorzkich słów.
Sprawa pani Ordowskiej i jej dziecka mnie nie dotyczy - ogłasza w tabloidzie. Ten temat jest poza mną. Temat związku z panią Ordowską i jej dziecka uważam za zakończony. Nie interesuje mnie życie pani Ordowskiej.
Wygląda na to, że nie rozstali się w przyjaźni.
Znajomi Zelta od dawna ostrzegali go podobno, by nie ufał Ordowskiej. Była miss ciągle bowiem nie mogła zwalczyć słabości do swojego byłego chłopaka, modela Rafała Sieradzkiego. Wystąpili razem w gorącym teledysku Boya Chile, gdzie prowokacyjnie całowali się przez szybę... Mimo że Ordowska sypiała już z Zeltem, nie mogła oprzeć się pokusie spotkań z byłym ukochanym. Podwójne życie skończyło się ciążą. To właśnie przyjaciołom Zelta wydało się trochę podejrzane. Najwyraźniej wziął sobie do serca ich przestrogi, skoro zdecydował się na przeprowadzenie testu na ojcostwo. Wyniki okazały się potwierdzać jego najgorsze obawy.
Na szczęście porzucona Ordowska nie została całkiem sama. Wróciła do Sieradzkiego. Model zaś jest zdania, że Zelt z zemsty szarga reputację byłej kochanki i niesprawiedliwie oczernia ją w mediach.
To spektakl PR-owy Piotra - oświadczył niedawno.
A miało być tak pięknie - przypomnijmy: Zelt pluska się z ciężarną narzeczoną... SEKSOWNI?
A tak Piotr mówił jeszcze niedawno o córce, której "temat uważa za zakończony":