W grudniu miną już cztery lata od niespodziewanej i do dziś niejasnej śmierci Brittany Murphy. Aktorka, znana z ról w filmach takich jak Przerwana lekcja muzyki, Sin City i 8. Mila, zmarła w wieku 32 lat. Pięć miesięcy później zmarł jej mąż, Simon Monjack.
Oficjalną przyczyną śmierci był nieszczęśliwy upadek pod prysznicem, który biegli powiązali z licznymi uzależnieniami Murphy - od narkotyków, alkoholu i leków nasennych - podobnych do tych, które zabiły Michaela Jacksona. Stwierdzono u niej również anoreksję oraz zapalenie płuc i anemię. Podobnie jak w przypadku Monjacka, znalezionego nieprzytomnego w sypialni przez matkę aktorki, śledczy twierdzili, że zgony nastąpiły z przyczyn naturalnych.
Jednak ojciec gwiazdy, Angelo Bertolotti, przedstawił właśnie mediom wyniki badań toksykologicznych włosów, krwi oraz chusteczek Murphy oraz Monjacka, badanych niezależnie od siebie. Ich wyniki są wstrząsające:
Wykryto przekroczenie stężenia dziesięciu metali ciężkich - czytamy w raporcie. Jeżeli wykluczymy przypadkową ekspozycję na te metale przez posiadacza próbek, jedynym logicznym wytłumaczeniem jest, iż osoba trzecia celowo naraziła denatów na ekspozycję, a jej działania były zamierzone i nosiły znamiona przestępstwa.
Mówiąc krótko, ojciec Brittany chce dowieść, że jego córka oraz zięć zostali otruci. Przez kogo i dlaczego? Na razie brak nawet cienia odpowiedzi na te pytania.
Wiele plotek zrujnowało reputację mojej córki - mówił Bertolottii w rozmowie z magazynem Examiner. Moja córka nie była narkomanką i anorektyczką, jak wciąż sądzono.
_
_