Edyta Herbuś, która "odczuwa świat głębiej", nie rezygnuje ze sprawdzonych metod autopromocji. Od lat najlepiej wychodzi jej chodzenie na warszawskie imprezy, gdzie pozuje na ściankach. Nie pogardziła nawet pozowaniem w... kościele. Niezmiennie od wielu miesięcy jest najaktywniejszą celebrytką. Wygląda na to, że bardzo ją boli, że ludzie śmieją się z jej próżności, już nawet w telewizji.
Na swoim oficjalnym profilu Herbuś zaatakowała Agnieszkę Szulim oraz jej program o celebrytach, w którym wyśmiewała młodszą koleżankę z Kielc.
Dyskusja toczyła się pod wpisem jej menedżerki, która skrytykowała Szulim i pytała, "dlaczego osoby pracujące w tej branży, które zarabiają pieniądze na tych samych rzeczach, krytykują swoje koleżanki i kolegow". Edyta napisała oburzona, oskarżając ją o "podjudzanie niechęci wobec celebrytów":
Nie chodzi o to kto z nas przełączy na inny kanał tv i nie wysłucha pewnych bredni. My, będący podmiotem tych abstrakcyjnych rozważań, dobrze wiemy jak wygląda rzeczywistość. Wiemy jak wielkim absurdem jest stwierdzenie, że na pokaz mody przychodzi sie w celu otrzymania darmowego ołówkiem od sponsora. Problemem jest wszechobecne zjawisko podjudzania niechęci wobec osób funkcjonujących w mało wesołej ostatnimi czasy branży rozrywkowej w tym kraju. Zadziwiające , ze podjudzającymi są osoby bardzo chętnie sięgający po ten darmowy "ołówek". To nie fakty o "salonach", to krzywe zwierciadło.
Odpowiedzieć postanowiła jej Agnieszka:
Chciałam przeprosić Edytę Herbuś, która nie chodzi na imprezy po gifty, ani po zdjecia na ściance, przecież ona tam chodzi po to, żeby zbawić świat. Że też na to wcześniej nie wpadłam, głupia.. Ps. Ja tez czasem chodzę wiec może w programie żartuję też z siebie..? Hello, krejzolki?