Po urodzeniu swojej pierwszej córki, Kim Kardashian na trzy miesiące zniknęła z mediów. Oficjalnym powodem była chęć spędzenia czasu z dzieckiem oraz powrót do figury sprzed ciąży - oczywiście z pomocą "ćwiczeń i diety". Jak jednak twierdzą osoby z otoczenia celebrytki, chociaż faktycznie dbała ona o formę, to jednak skorzystała z pomocy chirurga.
Dziennikarze amerykańskiego magazynu Life&Style ustalili, że Kardashian poddała się serii zabiegów w klinice Epione w Los Angeles, należącej do doktora Simona Ouriana, znanego z dyskrecji. Kim zdecydowała się na ponowne "poprawienie konturów twarzy" za pomocą wypełniaczy, usunięcie rozstępów oraz kuracje wyszczuplające. W sumie wydała na to 80 tysięcy dolarów, czyli około 250 tysięcy złotych.
Są to zabiegi bardzo popularne wśród celebrytek, szczególnie tych, które właśnie urodziły - mówi informator tabloidu. Można dzięki nim usunąć rozstępy i poprawić jędrność skóry, przede wszystkim w okolicach brzucha, pośladków i piersi. Kim, podobnie jak wiele innych gwiazd, może wejść do kliniki tylnymi drzwiami, niezauważona.
Kardashian włożyła sporo wysiłku w udawanie przez paparazzi, że rzeczywiście ciężko ćwiczy.
Na wizyty u lekarza ubierała się w dresy i sportowe spodnie, bez makijażu - dodaje informator. Wszystko po to, żeby myśleli, że idzie bądź wraca z siłowni.
Cóż, trudno się w takim razie dziwić, że Kanye West zabronił jej kolejnych operacji plastycznych. Zobacz: "Kanye ZABRONIŁ KIM KOLEJNYCH OPERACJI!"