W listopadzie 2011 roku Conrad Murray został skazany za "nieumyślne spowodowanie śmierci" Michaela Jacksona. Skazano go na cztery lata więzienia, jednak wyszedł z celi wyposażonej w telewizor i fotel z masażem już miesiąc temu. Lekarz planuje teraz wrócić do praktyki i w tym celu udziela wywiadów, aby oczyścić swoje imię.
Michael nie ufał nikomu - wspomina. Jego pokoje śmierdziały, bo nie pozwalał pokojówkom dotykać swoich rzeczy. Ubrania walały się wszędzie, a brud zalegał na meblach. Dlatego był podejrzliwy także wobec mnie i nie słuchał żadnej mojej rady.
Nigdy nie dałem mu niczego, co mogłoby zaszkodzić zdrowiu. Kochałem go i nadal kocham. Zawsze będę za nim tęsknił. To nie ja zabiłem Michala, on sam się zabił. Zamawiał ogromne ilości lekarstw od niemieckiego lekarza, którego policja nie odnalazła. To on zaopatrywał go w środki przeciwbólowe - przekonuje.
Myślicie, że Murray znajdzie kolejnych pacjentów?
Zobacz też: "4 LATA dla mordercy mojego syna TO ZA MAŁO!"