Nie do końca wiadomo, co kierowało Hubertem Urbańskim, że zdecydował się wypłakać Newsweekowi, skarżąc się na swoje nieudane małżeństwo i żonę, która okazała się "Hannibalem Lecterem". Jednocześnie narzekał oczywiście na media, które wchodzą z butami w jego prywatność. Na wszelki wypadek postanowił dodać kilka informacji z najpewniejszego źródła. Zobacz: Urbański O ŻONIE: "PRZYRZEKAŁA przed ołtarzem! Zobaczyłem w niej HANNIBALA LECTERA!"
Oczerniona przez niego w mediach Julia Chmielnik nie odniosła się do tych zarzutów. Zresztą nie musiała, bo wyręczyli ją w tym inni. Nawet Karolina Korwin Piotrowska zdecydowała się stanąć po jej stronie, nazywając Huberta czule "przydrożną dziwką"... Zobacz: "Wylądował w rowie, jak PRZYDROŻNA DZIWKA!"
Bliscy Julii kwestionują zaś prawdziwość przedstawionej przez niego w wywiadzie wersji. Najpierw głos zabrała jej matka, teraz - brat.
Jak się okazało, Chmielnik do końca wierzyła, że związek da się uratować, jednak po klęsce zaleconej przez sąd mediacji, została przez Huberta zmuszona do wyprowadzenia się z dziećmi domu. Prezenter tak bardzo chciał się jej pozbyć, że ponoć nawet nie zainteresował się, gdzie podzieją się jego dwie małe córeczki. Potem w sądzie honorowo walczył o jak najniższe alimenty. Ostatecznie stanęło na tysiącu złotych na dziecko miesięcznie. To wszystko nie usposobiło do niego przychylnie rodziny Julii.
_**Nie mogę sobie wybaczyć, że tak się pomyliłem z ocenie mojego szwagra**_ - wyznaje w rozmowie z tygodnikiem Na żywo brat Julii, Igor Chmielnik, aktor Teatru Nowego w Słupsku. Polubiłem go. Naprawdę. A teraz, gdy krzywdzi moją siostrę, mam ochotę mu porządnie przyłożyć. Uważam, że ktoś, kto nie potrafi kochać siebie, nie jest w stanie pokochać drugiego człowieka.
Swoją drogą - to ciekawe, że Chmielnik jeszcze nie pojawiła się na okładce jakiegoś kolorowego magazynu celem "wyznania całej prawdy", oczywiście "po raz pierwszy". Jak sądzicie, skusi się?