Marek Kondrat oficjalnie zakończył karierę w 2007 roku. Od tamtej pory zrobił wyjątek zaledwie dwukrotnie. W 2010 roku wystąpił w koprodukcji niemiecko - szwajcarskiej Der Grosse Kater oraz na prośbę swojego przyjaciela, reżysera Janusza Majewskiego, w Małej maturze 1947.
Wpływy z reklam ING, szacowane na około milion złotych rocznie oraz biznes winiarski zapewniały mu dostatnie życie. Niestety, nie wszystko poszło po jego myśli. Aktor pokłócił się ze wspólnikiem. Konflikt zakończył się podziałem firmy i sprawą w sądzie. Z kilkunastu sklepów Kondratowi został tylko jeden. Przez minione miesiące aktor ciężko pracował nad odtworzeniem biznesu. Zatrudnił nawet do pomocy córkę swojego przyjaciela, Antoninę Turnau, która miała zająć się marketingiem... Podczas wspólnej pracy zbliżyli się jednak do siebie. Teraz nie bardzo już wiadomo, czym Antonina naprawdę się zajmuje.
Do ponownego rozkręcenia biznesu potrzebne są pieniądze. Dlatego Kondrat zdecydował się przyjąć niedawno rolę w nowym thrillerze Jerzego Skolimowskiego - 11 minut.
Tęsknił do aktorstwa - wyjaśnia osoba z branży filmowej. Żałował, że palnął kiedyś, że z nim kończy. Uznał, że powrót do zawodu w filmie Skolimowskiego będzie godnym powrotem. Marek dzięki reklamom banku przyzwyczaił się do wygodnego życia, lecz budżet został uszczuplony nieudanym biznesem.
_
_