Jeszcze kilka miesięcy temu Justyna Steczkowska wysyłała do tabloidów swoich "znajomych", którzy zapewniali, że będzie chronić wizerunek swojej pierwszej córki i nie sprzeda jej mediom. Przypomnijmy: "Dla Justyny prywatność to rzecz święta!"
Nie trzeba było długo czekać, by fanka sesji zdjęciowych na cmentarzach zmieniła zdanie i pokazała się z 3,5-miesięczną Helenką na okładce. Wybór padł na Galę. Steczkowska na wszelki wypadek od razu się broni, twierdząc, że robi to... dla celów dobroczynnych. W wywiadzie promuje organizację charytatywną. Justyna, gratulujemy pomysłu. Tak samo trzeba było opisać sesję na grobach.
Zdaję sobie sprawę, że za to, że pojawiłam się z Helenką na okładce mogą posypać się na mnie gromy ze strony brukowych portali i prasy, ale i tak uważam, że było warto, bo dzięki temu możemy pomóc dzieciom, które nie miały na starcie tyle szczęścia co moja córka. Dzieciom, które nie mają rodziców i walczą o zdrowie – mówi w wywiadzie, wzruszona swoją postawą. Tłumaczy, że już od dawna proszono ją, by pokazała dziecko na okładce: Takie propozycje padały, ale ja po prostu nie mam potrzeby dzielenia się z mediami swoim życiem prywatnym. W ciągu 20 lat mojej kariery z własnej woli byłam na okładce z rodziną tylko raz i raz z naszym pierworodnym synem. Reszta to już robota paparazzi bez mojej wiedzy i przede wszystkim zgody. Paparazzi towarzyszą mi niemal każdego dnia, robiąc zdjęcia, nie płacąc nikomu i nawet nie pytając, czy sobie tego życzę.
Przypomnijmy, że Justyna umawiała się z jednym z brukowców na ustawki w parku, gdzie pchała wózek z mocno wyeksponowanym logo firmy