Katarzyna "Kate Rozz" Gwizdała wiązała spore nadzieje ze ślubem. Liczyła, że jako żonie Piotra Adamczyka będzie jej łatwiej przebić się w polskim show biznesie. Zdaje się, że oczekiwała także inicjatywy męża w tej sprawie. Niestety nie zdążyli tego omówić przez pospiesznym ślubem, wymuszonym grafikiem Vivy.
Pozowanie do romantycznej sesji i wywiad okazały się z perspektywy czasu najszczęśliwszym okresem ich krótkiego małżeństwa. Potem było już tylko gorzej. Gwizdała doszła do wniosku, że Adamczyk nie stanął na wysokości zadania jeśli chodzi i załatwianie jej pracy. Mimo że poszła mu na rękę i obniżyła swoje oczekiwania z głównej roli w filmie do prowadzenia The Voice of Poland, i tak się nie udało. Gwizdała nie szukała długo winnego tej sytuacji.
Kasia uważa, że wszystkiemu winien jest Piotr - wyjaśnia w rozmowie z Faktem jej znajomy. Najpierw kręcił nosem, bo chciał, żeby siedziała w domu i pełniła funkcję jedynie jego kobiety, a potem, gdy się rozstali, zadbał o to, by nie zapraszano jej na castingi. Wszyscy wiedzą, że Adamczyk jest niezwykle cenionym aktorem i wpływowym człowiekiem w świecie show biznesu, więc nikt nie chciałby mu się narazić.
Potwierdza się więc to, co wszyscy podejrzewają, czyli jak robi się w Polsce "kariery" w show biznesie. Oczywiście ci, którym się udało, zapewniają potem w wywiadach, że do wszystkiego doszli ciężka pracą, a sławni rodzice czy znany małżonek nie tylko im nie pomogli, ale wręcz przeszkadzali.