Piotr Adamczyk bardzo lubi życie w blasku fleszy i promowanie sukcesów osobistych w mediach. Przed kompromitacją z Katarzyną "Rozz" długo promował swój związek z Anną Czartoryską. To głównie dzięki niemu młoda aktorka zdobyła taką popularność. Jej sukces chciała powtórzyć sprytna koleżanka pana Wojtka Fibaka, znanego z wiadomo czego.
Piotr załatwił jej nie byle jaki debiut - na okładce Vivy, w której ogłosili, że wzięli ślub i "zwariowali ze szczęścia". Niestety, szybko okazało się, że czas przeznaczony na udzielanie wywiadów i planowanie sesji należało poświęcić raczej na lepsze poznanie przyszłej żony... Zobacz: Adamczyk chce UNIEWAŻNIENIA ŚLUBU! Dla Weroniki?
Niespełna 42-letni aktor, który spotyka się obecnie z młodszą o 12 lat Weroniką Rosati, milczał po tej traumie przez prawie rok. W nowym numerze miesięcznika Elle przyznaje w końcu, że małżeński debiut na okładce Vivy był "błędem".
Złamałem swoją żelazną zasadę - nie wpuszczania mediów do życia prywatnego. Jedną okładką, której konsekwencji nie przewidziałem - żali się Adamczyk. Lekcja była bardzo bolesna. Nie lubię wracać myślami do tego okresu. Wiele mnie kosztowało i wciąż kosztuje to, że tak często pisze się o moim życiu.
Przypomnijmy, co Piotr sam mówił w "Vivie" o swoim życiu i szczęśliwej miłości do "Kate":
Poznałem wiele pięknych kobiet, które robiły na mnie wrażenie. To było jednak coś więcej. Teraz już mnie nic nie denerwuje, bo jestem szczęśliwy. Uspokoiłem się, robię to, co naprawdę czuję. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że warto walczyć z wiatrakami, dziś po prostu szkoda mi na to czasu. Mój świat to dziś Kasia i dzieci. Zwariowałem ze szczęścia. Ona jest nieprzewidywalna i niesamowita. Odkrywałem ją małymi krokami, wicąż ją odkrywam i pewnie będę odkrywał do końca życia. Zakochałem się w jej wielkim sercu. Imponuje mi każdego dnia.
_
_