Weronika Pazura znów tłumaczy się ze swojej wstydliwej przeszłości. Przyznaje też, że po rozstaniu z mężem korzysta z pomocy psychologa. I nie jest szczęśliwa.
Tak wtedy zarabiałam na życie - tłumaczy w rozmowie z Vivą! głośną sprawę swojej pracy w klubie ze striptizem (i podobno nie tylko...)
. Przyjechałam do obcego kraju, nie znałam języka. Nie robiłam niczego złego - zapewnia. Obecnie bardzo stara się być dobrze oceniana: Nie robię niczego społecznie nieakceptowanego. Nie romansuję, nie upijam się z rozpaczy, nie wywołuję skandali.
Pazura wyznaje też, że separacja z Czarkiem po 13 latach związku była dla niej na tyle trudna, że potrzebuje pomocy psychologa. Zapewnia jednak, że rozstanie ani nie było nagłe ani szanse na pojednanie realne: Długo dojrzewaliśmy do decyzji o separacji. Za bardzo byliśmy do siebie przywiązani, żebyśmy mogli tak zwyczajnie, po prostu się rozstać. Trzeba wszystko przemyśleć, przegadać, podejść do każdego tematu z wyrozumiałością.
Szczególnie, że dla córki Cezarego Pazury Weronika stała się prawdziwą matką, a poza sprawami rodzinnymi, Pazurów łączyły także wspólne interesy: Gdybyśmy policzyli nasze dokonania, prace, studia, wyjazdy, sukcesy i konflikty wokół nas, starczyłoby tego do późnej starości. Narzuciliśmy sobie tempo, które nas zmęczyło.
Weronika wyprowadziła się z domu, w którym żyła z Cezarym i wynajęła mieszkanie. Nie może narzekać na brak zajęć: prowadzi firmę producencką, uczy się na studiach podyplomowych, jest wspólnikiem w kancelarii adwokackiej, jurorem w programie You Can Dance, została także współzałożycielką Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy. Ta organizacja jest rezultatem własnych doświadczeń Weroniki, która uważa, że wielu Polaków przejawia ksenofobiczne skłonności. Szkoda tylko, że czasami próbuje z nimi walczyć taką samą bronią (zobacz: Ukrainka obraża Polaków?)
.