Wczoraj w białostockim sądzie rozpoczął się proces skazanego za pedofilię Krzysztofa "Dandi" P. oraz Marcina K., który na swoje nazwisko wynajął dom w Turośni. Ukrywał w nim Katarzynę Waśniewską. Obaj mężczyźni są oskarżeni o pomoc dzieciobójczyni poszukiwanej listem gończym.
Proces budzi spore emocje, gdyż wokół znajomości Katarzyny W. z pomagającymi jej mężczyznami krąży już wiele plotek.
Obaj mieszkali z zabójczynią w domku po Białymstokiem i utrzymywali ją, a Waśniewska miała z nimi uprawiać seks podczas wyuzdanych orgii - przypomina Fakt. Obydwaj twierdzili, że zaślepiła ich miłość do młodej zabójczyni.
Póki co żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Krzysztof P. chciał dobrowolnie poddać się karze, na to jednak nie zgodził się sąd. Mężczyzna szedł bowiem w zaparte, że kontaktował się wprawdzie z Katarzyną i "pomagał jej w sesji zdjęciowej" (prawdopodobnie chodzi o słynne zdjęcia w bikini na koniu), ale nie miał nic wspólnego z jej ucieczką. Jeśli prokurator udowodni, że było inaczej, oskarżonym grozi nawet do 5 lat więzienia.