Robert Janowski zaczyna chyba powoli rozumieć, że jego nowa żona nie zostanie ulubienicą Polaków. Sam zresztą też nie cieszy się ostatnio zbyt dużą sympatią. Ta refleksja sprawiła, że lubiącym rozgłos Janowskim zaczynają puszczać nerwy. Z tego powodu w jednym z warszawskich centrów handlowych doszło ostatnio do dramatycznych scen. Jak informuje tygodnik Na żywo, Roberta zdenerwował widok fotografa, robiącego mu zdjęcie...
Najpierw pan Janowski podszedł do niego i bez słowa wyjaśnienia zabrał mu okulary, które miał na nosie - relacjonuje świadek. Fotoreporter niewiele myśląc, zabrał okulary gwiazdorowi. Po kilku chwilach pani Monika dostrzegła innego fotografa i zaczęła mu wyszarpywać aparat.
Ukradłaś futro, a teraz chcesz mi zabrać aparat?! - krzyknął do niej zaatakowany. Wtedy ona wpadła w furię. Podniosła rękę, by go uderzyć w głowę. Ten zasłaniał się jedną ręką, druga próbował chronić aparat, który kosztuje ok. 20 tys zł. Robert nie ingerował w to, co się działo. Nie uspokajał żony.
Jeżeli tak dalej pójdzie, to również w Polsce będą mieli kłopoty z prawem. A jeszcze nie rozwiązali swoich problemów na Florydzie. Kolejna rozprawa przeciwko oskarżonej o kradzież sklepową Monice "G." Janowskiej odbędzie się 9 stycznia przyszłego roku.
W amerykańskim systemie prawnym aż 90 % oskarżonych szybko przyznaje się do winy, by dostać niższy wymiar kary i uniknąć długiego i kosztownego procesu - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem ekspert od amerykańskiego prawa karnego. Ani Monika Głodek ani pani Drzewiecka nie poszły na taki kompromis. Widocznie mają pomysł, jak oczyścić się z zarzutów, skoro postanowiły iść w zaparte.
Przypomnijmy, że za Głodek nie przepada też syn Roberta Janowskiego. Nie chciał być świadkiem na ich ślubie:Syn NIE CHCIAŁ BYĆ ŚWIADKIEM na ślubie z Głodek!