Monika Ordowska dała się poznać jako wyjątkowo obrotna celebrytka. Spłodziła dziecko ze swoim kochankiem i szybko związała się z innym, zamożniejszym mężczyzną. Na boku kontynuowała także romans z ojcem córki. Chętnie przyjmowała też od niego pieniądze.
Według najnowszych informacji, była Miss, wróciła do Piotra Zelta (zobacz: Piotr Zelt WRÓCIŁ DO NIEWIERNEJ Miss Warszawy?!). Wystąpiła także do sądu o przyznanie alimentów od modela Rafała Sieradzkiego. Problem w tym, że to nie on widnieje w papierach jako biologiczny ojciec dziewczynki.
Monika chce aż dwóch tysięcy. Tylko że Rafał nie ma stałych dochodów, ma chorego ojczyma, którym musi się opiekować. Trochę jest zszokowany obrotem spraw, bo myślał, że będą razem z Moniką wychowywać dziecko - mówi jego znajomy dziennikarzom Super Expressu. Rafał zakochany jest w Amelce, chciał wszystko polubownie ustalić. Jednak Monika woli się sądzić. Zmieniła nawet numer telefonu, aby Rafał nie mógł się z nią skontaktować. Rafał jest zasmucony, będzie musiał płacić na córkę, a nie będzie mógł tworzyć z nią normalnej rodziny.
Normalną rodzinę Monika postanowiła stworzyć z Piotrem Zeltem. Aktor wprawdzie nazywał ją niedawno "panią Ordowską" i zapewnił, że "temat córki jest dla niego zamknięty", ale chyba zmienił zdanie. Czy to on przekonał ją, żeby pozwała modela o alimenty i zmieniła numer telefonu?
Głupia czy wyrachowana?