Wyrok katowickiego sądu z pewnością zburzy medialną sielankę Krzysztofa Rutkowskiego i Mai Pilch. W ostatnich dniach skupiał się bowiem na prezentowaniu w tabloidach i telewizji swojego nowonarodzonego syna. Zapewne nie bez przyczyny, znał przecież datę wydania orzeczenia w sprawie śląskiej mafii paliwowej.
Detektyw bez licencji został skazany na półtora roku bezwzględnego więzienia za pranie brudnych pieniędzy. Sąd uniewinnił go od za to od zarzutu działania w zorganizowanej grupie przestępczej, co znacząco wpłynęło na wysokość wyroku.
Założycielem śląskiej mafii paliwowej był Henryk Musialski, który postanowił nawiązać współpracę z Rutkowskim. Ten zatrudnił w prowadzonej przez niego firmie dwóch pracowników, którzy mieli pisać odwołania od niekorzystnych dla Musialskiego decyzji, wspomagając się skorumpowanymi urzędnikami skarbowymi. Rutkowski z kolei posiłkował się swoimi znajomościami w prokuraturze - na spotkania z baronem paliwowym przywoził prokuratora Roberta Bińczaka, rzecznika prasowego ministerstwa sprawiedliwości w rządzie PiS. Rutkowski zarobił na tej współpracy aż 2,3 miliona złotych! Zasądzona w tej sytuacji kwota 90 tysięcy złotych grzywny wydaje się być co najmniej śmieszna.
Zatrzymany w 2006 roku Rutkowski próbował niemal wszystkiego, żeby nie trafić do więzienia: zasłabł w sądzie, odgrażał się, że posiada istotne informacje, które pozwolą mu na układ z prokuraturą i uniknięcie kary. Niestety dla niego, żadna z tych rewelacji nie znalazła potwierdzenia w rzeczywistości.
Czy teraz skończy się promowanie go w telewizji? Przypomnijmy, jak chwalił się Krzysztofem Juniorem w Dzień Dobry TVN: