Kanye West jest najmniej zakompleksioną gwiazdą show biznesu - nie ustępuje mu nawet Justin Bieber, ale chyba jeszcze wszystko przed nim. Zobacz: "MEDIA MNIE PRZEŚLADUJĄ! Chcę być młodym potentatem!". Raper od lat nazywa siebie "głosem pokolenia" i rości sobie prawo do zabierania głosu we wszystkich kwestiach. Ostatnio wpadł na pomysł zrobienia ze swojej narzeczonej, Kim Kardashian, gwiazdy muzyki większej niż Beyonce...
Teraz jednak głowę Westa zaprząta coś innego. Kilka dni temu ogłoszono nominację do tegorocznych nagród Grammy. Niestety, gwiazdor ma szansę jedynie na dwie statuetki, co wyraźnie popsuło mu humor. Postanowił więc podzielić się ze swoimi fanami i całym światem opinią na temat kapituły najbardziej prestiżowych wyróżnień muzycznych.
Mam 36 lat i 21 statuetek Grammy. To najwięcej Grammy, które zdobył jakikolwiek inny 36-latek. Wśród tych wszystkich Grammy nie ma jednak takiej, którą wygrałbym z białym artystą - grzmiał ze sceny na koncercie w Phoenix. Kiedy ogłoszono nominację, Yeezus jest na pierwszym lub drugim miejscu każdej listy przebojów. Ale dostaje tylko dwie nominacje. Co oni chcą powiedzieć? Myślą, że nie zauważę? Czy myślą, że nie mam odpowiednio dużo władzy, żeby zupełnie zmiażdżyć ich wiarygodność?
Ale nie, nie, teraz tylko pozytywna energia i pozytywne wibracje. Ludzie przychodzą do mnie i gratulują mi tych dwu nominacji. Pierdolę te nominacje! - zakończył swój wywód.
Cóż, teraz jego szanse na powiększenie ilości statuetek nie są chyba zbyt duże. Być może weźmie je sobie sam - tak jak w 2009 roku, kiedy odebrał Taylor Swift nagrodę Video Music Awards i chciał oddać ją Beyonce...