Tomasz Stockinger, którego oficjalne wypowiedzi, że znacznie lepiej mu się pracuje bez serialowej żony, wywołały niezadowolenie producentów Klanu, postanowił się zrehabilitować. Na łamach Super Expressu troskliwie namawia Agnieszkę Kotulankę, by rzuciła alkohol. Wie, co mówi. Sam miał podobny kłopot 4 lata temu, gdy pijany próbował uciec z miejsca wypadku.
Srockinger wyjaśnia w tabloidzie, że serialowa aktorka jest nieszczęśliwa i brak jej "ciepełka miłości":
Ja wiem, co to za choroba i wiem też coś na temat alkoholu. Wiem, że nie ma z tym żartów. Za to trzeba się ostro wziąć, ale można, trzeba się na tym skoncentrować i pożegnać się z tym płynem. W przypadku Agnieszki nie jest to sprawa tylko alkoholu, myślę, że alkohol coś jej zastępował. Może źle znosiła, że sama mieszka? Na tematy osobiste nie rozmawiam, ale tak mogę przypuszczać, że ogólnie nie była otoczona przez ciepełko miłości i przyjaźni. Może jej tego brakowało?
Po tej diagnozie aktor płynnie przechodzi do wniosków terapeutycznych:
Jak będzie w formie, a mam nadzieję, że będzie, będziemy grać jak za dawnych lat. Wtedy ona nie będzie potrzebowała mojej pomocy, bo jest dobrą aktorką, doświadczoną. Mam nadzieję, że wróci.
Ciekawe, czy Kotulanka ucieszy się z tych życzeń świątecznych.