Gdyby nie finałowy walc wiedeński w wykonaniu wszystkich rywalizujących par, wczorajszy odcinek Tańca z gwiazdami należałoby podsumować jako kompletnie pozbawiony wyrazu. Niby coraz bardziej profesjonalnie, niby wyszukana choreografia, ale mamy czasem wrażenie, że zarówno gwiazdy, jak i tancerze strasznie się w tej konwencji męczą.
Kiepska wiadomość dla miłośników chirurgii plastycznej - na parkiecie nie ujrzymy już misternie wyrzeźbionej Isis Gee. Choć ona i Żora zatańczyli paso doble naprawdę dobrze, limit sympatii dla gwiazdki znikąd już się wyczerpał. Gratulujemy, bo byliśmy przekonani, że nastąpi to o wiele wcześniej.
Rafał Bryndal zagrożony, ale wciąż niepokonany. Iwona Pavlović zaczęła dla niego rymować, a on sam z wdziękiem i niemal niepostrzeżenie kpi z infantylnych pytań Kasi Skrzyneckiej. Za to go kochamy? Drugi z rywalizujących panów, Mateusz Damięcki, został nazwany przez Beatę Tyszkiewicz "najpiękniejszym z najpiękniejszych". Czy z taką reklamą dobrnie do finału?
Justyna Steczkowska i Stefano Terrazzino ponownie zgarnęli cztery 10-tki, ale chyba trochę na wyrost. Steczkowska jest piękna, zgrabna i powabna, ale dzisiejszy występ pary nie zachwycił. Patrząc zaś na Stefano w rozpiętej koszuli i z brylantyną we włosach bardziej było do śmiechu niż oklasków. Ania Guzik natomiast zatańczyła nieźle, ale kusy strój za bardzo uwydatniał jej mocną posturę. Kontrast między szczupłym Czarneckim a partnerką był aż nazbyt widoczny.
A to jeszcze Tamara "Isis" Gołębiowska z mężem: