W ubiegły piątek mecenas Katarzyny Waśniewskiej złożył apelację, w której próbuje podważyć wszystkie dowody zgromadzony podczas dochodzenia w sprawie śmierci małej Madzi. Dziennikarz TVN24 dotarł do dokumentu, który liczy aż 125 stron. Adwokat zarzuca biegłym, że ich ekspertyzy są "niepełne i niejasne" i "określają przyczynę, a nie mechanizm śmierci". Zdaniem Arkadiusza Ludwiczka dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, czyli promowanego przez niego "laryngospazmu" - nagłego skurczu krtani. Uznanie przez sąd apelacji oznaczałoby konieczność uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego zdania w trakcie rozprawy.
Nigdy nie okazywała emocji w obecności innych osób. Nie oznacza to jednak, iż tych emocji nie przeżywała - broni Waśniewskiej w apelacji. Znamienne są w tym zakresie przypadki, w których oskarżona w sytuacjach dla niej silnie stresujących ukrywała się w łazience, chcąc w samotności przeżywać emocje i przemyśleć nurtujące ją kwestie. Oskarżona jest niezwykle zamkniętą w sobie osobą, starającą się rozwiązywać wszelkie problemy własnymi siłami.
Przypomnijmy, że biegli psycholodzy ocenili Katarzynę W. jako osobę "pozbawioną instynktu macierzyńskiego". To naszym zdaniem bardzo delikatnie powiedziane.
W rozmowie z żadnym z policjantów nie użyła sformułowań, które mogłyby być traktowane jako zawiadomienie o przestępstwie” – ciągnie adwokat, który utrzymuje, że morderczyni wcale nie okłamała prowadzących dochodzenie. Nigdy też nie wskazywała na jakąkolwiek osobę, która mogła mieć jakikolwiek związek z jej utratą przytomności czy też zniknięciem Madzi. Wszelkie sugestie policjantów, jakoby oskarżona została napadnięta, uderzona w tył głowy, jakoby ktoś podbiegł do oskarżonej itd. stanowiły efekt przyjętych założeń i w następstwie tego nadinterpretacji faktów.
Prawnik obwinia również za medialną szopkę wokół morderstwa małej Madzi Krzysztofa Rutkowskiego oraz rodzinę Waśniewskich.
Życzycie mu powodzenia?