Kiedy Beata Tadla zdecydowała się przyjąć pierścionek zaręczynowy od Jarosława Kreta, była nadal żoną Radosława Kietlińskiego. Mąż, dowiedziawszy się z mediów o zaręczynach, postanowił dać jej nauczkę i złożył do sądu pozew rozwodowy z wnioskiem o orzeczenie winy dziennikarki oraz obciążenie jej alimentami. Domagał się także, by oddała mu dom. Tadla nie kryła rozczarowania, zwłaszcza że mąż wcześniej niż ona ułożył sobie życie z nową partnerką. Chociaż rzeczywiście nie afiszował się tym w mediach.
Ostatecznie, korzystając ze świątecznego nastroju, jakoś się dogadali. Beata dostała pod choinkę zgodę męża na rozwód bez orzekania o winie.
Mają się rozstać w zgodzie i w taki też sposób podzielić się opieką nad synem - potwierdza w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma dziennikarki.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, małżonkowie mają szansę rozwieść się już na pierwszej rozprawie. Tadla już w styczniu może być więc wolną kobietą. Podobno na wiosnę chce wziąć ślub z Jarosławem Kretem.