Izabella C. "wsławiła" się pijackim rajdem, który zakończył się "zaparkowaniem" jej luksusowego auta w przejściu podziemnym w centrum Warszawy. Samochód zatrzymał się za schodach w pozycji pionowej. 31-latce nic się nie stało, badania wykazały, że miała 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Na tym jednak nie skończyły się jej występy. W sądzie tłumaczyła, że nie może poddać się jego postanowieniom - nie chciała oddać paszportu twierdząc, iż "koliduje to z jej planami świątecznymi". Zobacz: PIJANA wjechała do przejścia podziemnego! "NIE CHCĘ SPĘDZAĆ ŚWIĄT SAMA!"
C. miała stawiać się na komendzie dwa razy w tygodniu. Do tej pory, czyli od początku grudnia, zrobiła, to... raz. Przy okazji wyszło na jaw, że ma podwójne obywatelstwo, więc odebranie polskiego paszportu na pewno nie powstrzymało jej przed opuszczeniem kraju.
Na pewno była raz - tłumaczy w rozmowie z Gazetą Wyborczą obrońca, Witold Kabalski. Jeszcze przed świętami moja klientka stawiła się na Woli w komisariacie przy ul. Żytniej 36. Tam jednak odmówiono jej założenia karty, bo funkcjonariusze policji nie mieli jeszcze odpisu postanowienia sądu.
Jak jednak dowiedziała się TVN24, była to ostatnia wizyta Izabelli C. na komendzie. Jej obrońca twierdzi, że w związku z brakiem dostarczenia jej postanowienia sądu jego klientka nie wie, gdzie ma się stawić. Prawo w tym przypadku nie stoi jednak po jej stronie: sędzina odczytywała swoje postanowienie w obecności oskarżonej, nie ma więc obowiązku przedstawiania go na piśmie.
Brak odpisu powiadomienia na komisariacie, czy zasłanianie się "niewiedzą", nie zwalnia od stosowania się do postanowienia sądu, który zawsze wskazuje miejsce dozoru - tłumaczy mec. Łukasz Chojnia w rozmowie z dziennikarzami stacji. Zgodnie z obowiązującym prawem obwiniona musiała zacząć respektować je od dnia ogłoszenia.
Izabella C. za dwa tygodnie ma zostać przebadana przez biegłych psychiatrów.