Cezary Pazura nadal utrzymuje, że żadne "seks wideo" z jego udziałem, o którym piszą już nie tylko tabloidy, ale i tygodnik Wprost, nie istnieje. Nie zaprzecza jednak, że zapłacił szantażyście 8 tysięcy złotych w zamian za nie opublikowanie nagrania. Po dwóch latach mężczyzna zażądał więcej pieniędzy. Wprost opublikował treść maila szantażysty do jednego z dziennikarzy:
Filmik jest niepublikowany. Główną rolę gra w nim Czarek pazura, w towarzystwie 2 dziewczyn i 1 chłopaka. Ile możesz mi zaproponować za taki filmik? Konkretnie proszę. (...) Moja propozycja to 10000zl, filmik trwa ok 15 minut, widać na nim wszystko co trzeba.
Pazura udzielił tygodnikowi wywiadu, ale nie był zadowolony z przebiegu rozmowy. Po namyśle zakazał jego publikacji.
W kolejnym, tym razem opublikowanym wywiadzie Pazura znów zapewnia, że zapłacił za nagranie, którego nie było. Przekonuje też, że skandal... "wpłynął doskonale" na jego relacje z Edytą.
Nie ma czegoś takiego! To była afera sprokurowana przez tabloidy – zapewnił w programie 20m2 Łukasza. Nie ma czegoś takiego. Tyle mogę powiedzieć: nie ma czegoś takiego, jak ten temat, który został upubliczniony przez media. Jest szantaż. Są groźby karalne. To są rzeczy, których się nie da opowiedzieć, ale stres polega na tym, że ja mam 51 lat. Ja się nie spodziewałem, że w życiu może mnie spotkać coś, czego nie przewidzę.
Doskonale wpłynęło to na moje relacje w małżeństwie dlatego, że myśmy się bardzo zjednoczyli w tym momencie - zapewnia. Moja żona wiedziała dokładnie od początku, jak to wygląda, więc widzi, co się dzieje dookoła i absolutnie mi pomogła w tym wszystkim. Mówiła: "Przestań, czym ty się przejmujesz, człowieku? Mamy dwoje dzieci, mamy rodzinę i nikt nam tego nie może zepsuć!