Iwona Węgrowska, dwukrotna triumfatorka naszego rankingu na Najgorzej Ubraną Gwiazdę Roku (w tym roku wyjątkowo "zdetronizowana" przez Joannę Horodyńską), porzuciła chwilowo marzenia o karierze w Polsce i postanowiła z pomocą męża milionera podbić rynek muzyczny w Stanach. Chwali się, że tam doceniają jej urodę oraz talent. W najnowszym wywiadzie Iwona nazywa się "diwą" i wyznaje, że tak naprawdę podoba się zazdrosnym rodakom. Problem polega na tym, że Polacy są "zakłamani" i nie chcą się do tego przyznać
Chciałabym, żeby ludzie w Polsce nie byli tak zakłamani. Jeśli coś się komuś podoba, niech to przyzna - mówi w rozmowie z Onetem. Aby było mniej złośliwości i nienawiści, bo w Stanach w ogóle się z tym nie spotkałam. Tam jest coś takiego, że jak pojawiałam się na ulicy i byłam jakoś fajnie ubrana, to ludzie stawali i mówili, że wyglądam "cute". To jest niesamowite.
W Polsce tego nie ma. To mnie najbardziej denerwuje - dodaje. Zazdrość nie zna granic. Tam tego nie czuję. Tutaj ludzie są zakłamani, nawet w życiu prywatnym: nie potrafią rozmawiać z partnerem. W USA spotykam się z otwartością. Jak ktoś czegoś chce, po prostu to mówi. U nas wszyscy się krygują, kryją. To konieczne jest nam potrzebne. Wiara w ludzi i wspieranie swoich.
Masz rację, Iwona. Tylko zazdrosny Polak mógł wyśmiać takie kreacje: